Dodano 12 czerwca 2018
Cała seria składa się z czterech artykułów. Trzy poprzednie znajdziesz tutaj:
W pierwszym tygodniu pokazałem, w jaki sposób testuję nowe grupy odbiorców. W kolejnych tygodniach starałem się podtrzymać i ocieplić znajomość nawiązaną w tygodniu pierwszym, podsyłając wszystkim osobom linki do nowych artykułów.
Tydzień czwarty był w całości przeznaczony na sprzedaż a tydzień piąty to jej podsumowanie. I o tym właśnie przeczytasz poniżej.
Pokażę Ci, jak wyglądała moja reklama, do kogo była skierowana, ile mnie kosztowała, ile zamówień zdobyłem oraz jak ukształtowały się przychody.
Na początek jednak podsumuję reklamę, którą wyświetlałem w tygodniu numer 3.
Artykuł, który właśnie czytasz, zawiera porady do samodzielnego wykonania. Jeśli szukasz kogoś, kto zajmie się prowadzeniem Twoich reklam na Facebooku, Instagramie, YouTube albo Google, kliknij [TUTAJ].
Jeśli śledzisz serię, to w tygodniu 3 zaplanowałem sobie emisję reklamy z linkiem do artykułu pt.: „Jak sprzedawać i zarabiać przez internet – 10 praktycznych wskazówek”.
Po dwóch dniach okazało się jednak, że ten artykuł w ogóle nie rezonuje z grupą odbiorców, jaką stworzyłem. Reklama otrzymała współczynnik trafności 3 (w skali od 1 do 10). A w ciągu tych dwóch dni tylko 5 osób kliknęło w reklamę. To była kompletna PORAŻKA.
Musiałem więc szybko zareagować. Zmieniłem reklamę, tak aby promowała link do artykułu pt.: „6 kreatywnych pomysłów na lokalny marketing”. Efekty były dużo lepsze.
Co się okazało? Temat, który zaproponowałem swojej grupie początkowo bezpośrednio w ogóle nie wiązał się z tematem artykułu o marketingu, jaki stosuje McDonalds. Druga wersja reklamy już taka była i lepiej trafiła do grupy.
Budżet dzienny ponownie wynosił 7 zł, co przez tydzień zsumowało się do 49 zł. Podsumowanie obydwu reklam widzisz na screenie poniżej (kliknij, aby powiększyć).
Dolny wiersz to reklama, która działała przez pierwsze 2 dni i jej tragiczne wyniki: współczynnik trafności (3), kliknięcia (5) i jedna osoba zapisana na newsletter (kolumna „podstrona_dzie”).
Górny wiersz to reklama, która wyświetlana była przez kolejne 5 dni. I tu wyniki są już o wiele lepsze. Współczynnik trafności na poziomie 7, 115 kliknięć, 1 sprzedaż i 5 osób zapisanych na newsletter.
Sprzedaż opiewała na kwotę 37 złotych. Na tej reklamie straciłem więc 12 złotych. Ale to nie sprzedaż była celem tej reklamy. Jej celem było dalsze ocieplanie znajomości. Sprzedaż była tylko efektem ubocznym.
Obydwie reklamy trafiły łącznie do 1151 osób (kolumna „zasięg”), a cała grupa odbiorców liczyła 2500 osób. Zasięg spadł w porównaniu do reklamy z tygodnia 2. Wtedy wynosił on 2054 osób?
Ale to normalna kolej rzeczy i przesuwanie się osób z grupy w głąb lejka sprzedażowego. Pierwsza reklama dotarła do kilkudziesięciu tysięcy osób. Z tego 2500 osób w nią kliknęło (odsiane osoby niezainteresowane). Z tego w tygodniu 2 w reklamę kliknęło 271 osób a w tygodniu 3, jak napisałem przed chwilą, 115 osób.
To normalne. Wraz z biegiem czasu, tylko niektóre osoby podążają za Tobą dalej. Ale to, że tyle osób klikało w reklamy w tygodniu 2 i 3 nie znaczy, że tylko tyle osób ze mną zostało. Każda z tych osób mogła przecież wybrać inną drogę, inne artykuły ją interesowały (może znalazły je na własną rękę w spisie treści), a nie konkretnie te, które podsyłałem w reklamach na kolejne tygodnie. Każdy jest inny i każdy potrzebuje w danej chwili czegoś innego.
Przecież sporo osób zapisało się na newsletter i polubiło fanpejdż. Więc mogę do nich dotrzeć ponownie.
Podsumuję w tym miejscu działania z pierwszych trzech tygodni.
Jestem więc 231 zł na minusie. Czas więc coś sprzedać i tym zająłem się w tygodniu 4, o czym piszę poniżej :)
Ponownie wykorzystuję tą samą grupę odbiorców (o nazwie „MWF – czytali post 112”). Wykorzystywałem ją przy emisji reklam w tygodniu 2 i 3.
Muszę jednak zaktualizować swoją grupę nieco. Wchodzę więc w menadżera reklam FB i z menu wybieram pozycję „grupy odbiorców”. Dalej wchodzę w edycję swojej grupy i ustawiam aby zawierała ona osoby, które odwiedziły wskazane podstrony w ciągu ostatnich 21 dni, czyli ostatnie 3 tygodnie (screen poniżej).
Przede wszystkim tworzę nową kampanię reklamową w menadżerze reklam. O tym, jak zrobić to krok po kroku opisałem w artykule z tej serii na tydzień 1 (link znajdziesz u góry, we wstępie artykułu). Zmieniam tylko cel kampanii na „konwersje”.
Całość powinna wyglądać jak na screenie poniżej.
Kolejny krok to stworzenie nowego zestawu reklam do tej kampanii. I tutaj tworzę go z kolei identycznie, jak w tygodniu 2 i 3. Czyli przede wszystkim odbiorcy mojej reklamy to grupa o nazwie „MWF – czytali post 112”.
Dalej ustawiam czas emisji oraz budżet. Czas to kolejny tydzień – od poniedziałku 4 czerwca do niedzieli 10 czerwca. Mój budżet wynosił kolejne 150 zł, czyli około 20 złotych dziennie.
Dlaczego akurat tyle? Z moich wcześniejszych doświadczeń wynika, że jest on wystarczający jak na taki rozmiar grupy.
Grupa docelowa została stworzona, czas więc na nową reklamę. O tym, jak ją wykonać krok po kroku napisałem również w artykule na tydzień 1 (link znajdziesz wyżej, we wstępie).
Zmienia się tylko treść reklamy. Reklamuję mój ebook o Instagramie. Przez pierwsze 2 dni jego cena wynosi 37 zł (promocja), przez kolejne 5 dni cena wraca do normalnego poziomu (67 zł). Ale dodatkowo przygotowałem kilka tygodni temu ebook o Facebooku, który można zakupić w pakiecie z ebookiem o Instagramie za 77 zł.
Do tego oczywiście w sklepie są inne produkty i każdy kto kliknął w reklamę mógł również je dodać do koszyka (jak za chwilę zobaczysz, w kilku przypadkach tak się stało).
Wracając jednak do sedna – promowałem tylko ebook o Instagramie. Moja reklama wyglądała następująco.
Tą reklamę stosowałem już wielokrotnie i wiem, że potrafi przynosić bardzo dobre efekty. Dlaczego więc miałbym z niej ponownie nie skorzystać...
Jak już napisałem powyżej, na reklamę sprzedażową przeznaczyłem 150 zł. Jej wyniki widzisz poniżej (kliknij, aby powiększyć). W chwili pisania tych słów trwa jeszcze jej emisja, dlatego niecały budżet jest wykorzystany.
Dość wysoki współczynnik trafności (7) pozwolił na dotarcie do ponad 1200 osób (z 2500). Z tego 294 osoby kliknęły i odnotowałem 29 sprzedaży na łączną kwotę 1404 zł.
Pora więc na podsumowanie całych 4 tygodni.
Po odliczeniu kosztów reklam zarobiłem 1023 zł. Przez te 4 tygodnie reklama kosztowała mnie 38% całego zarobku. Moja marża na produkty, które sprzedaje wynosi 100%, ale u Ciebie może być znacznie inaczej. Może to być np. 40% i jesteś tylko minimalnie na plusie, a może to być 30% i jesteś pod kreską.
Zwróć uwagę na liczby, które zaprezentowałem poniżej. Co by było, gdyby pojawiły się tu kwoty dziesięciokrotnie wyższe, albo stokrotnie wyższe? Do większości osób, które to czytają one by nie przemawiały. Chcę pokazać, że na małych kwotach to jest możliwe. Wystarczy odrobina chęci i cierpliwości.
A takich poradników lub blogerów chwalących się swoimi 6-cyfrowymi wynikami znajdziesz dużo. Tylko czy to wynik do powtórzenia dla każdego? Mierzyć oczywiście trzeba wysoko. Ale trzeba też spojrzeć realnie na swoje możliwości.
Bo takie wyniki są oczywiście do osiągnięcia, ale biorą się z doświadczenia. A doświadczenie najlepiej zdobywać na małych liczbach, nie ryzykując przy tym swoich oszczędności.
Co to oznacza?
Może to oznaczać kilka rzeczy.
Przede wszystkim w pierwszym tygodniu testowałem moje grupy docelowe (było ich łącznie 11) i nie wszystkie były tak dobre, jak bym tego chciał. W tym momencie straty były największe. Po pierwszym tygodniu wyłączyłem 3 grupy, których przetestowanie kosztowało mnie 105 zł.
O tyle większy zysk mógłbym mieć teraz. Dlatego tak ważne jest testowanie w pierwszej fazie na małych stawkach (w moim przypadku było to 5 zł dziennie). Dopiero, gdy widzę, że dana grupa dobrze sobie radzi i przynosi sprzedaż, podnoszę stawki.
Po drugie, moje reklamy też nie były idealne (ale na tym właśnie polegają testy). Wystarczy przypomnieć sobie wpadkę z tygodnia 3, którą opisałem powyżej i reklamę, która była kompletnie nie trafiona do mojej grupy odbiorców.
To wszystko potwierdza się w praktyce. W tygodniu 2 przeprowadziłem bowiem test równoległy. Do moich 11 grup testowych wyemitowałem inny artykuł (nie o McDonalds). I przyniósł on 2 razy lepsze rezultaty niż ten pierwszy. Znów moje końcowe przychody wyglądałyby zupełnie inaczej.
I znów potwierdza się, że warto testować różne opcje na małych budżetach a następnie wybierać te, które działają najlepiej i dołożyć nieco pieniędzy na ich emisję.
Po czwarte mógłbym również zaoferować inne produkty i inny schemat dotarcia. A o schematach dotarcia będzie jeszcze mowa na blogu w najbliższych tygodniach.
Możliwości jest mnóstwo a ja przetestowałem tylko Facebooka. Przecież sporo osób, do których dotarła reklama zapisało się też na listę mailingową, a ja nie wysłałem do nich nawet maila o możliwości zakupu produktów. Nie wykorzystałem więc w pełni tego co zdobyłem.
Po trzecie, cały czas mówię o tym, że firmę warto budować na lata a nie w celu szybkiego osiągnięcia jak największego zysku. Być może w ciągu tego miesiąca straciłem, nie uzyskałem wyniku najlepszego z możliwych, ale długofalowo posuwam się do przodu.
To już koniec całej 4-tygodniowej serii. Mam nadzieję, że była ona dla Ciebie wartościowa i przełoży się też na pozytywne wyniki w Twojej firmie.
Jak zwykle czekam na pytania. Możesz je zadawać chociażby w sekcji komentarzy poniżej. Na pewno z chęcią odpowiem na każde z nich :)
Zdjęcie: Pixabay
Już teraz pobierz darmowy samouczek "PUSZKA czyli Przestań Uganiać Się Za Klientami i spraw, by przychodzili do Ciebie sami".
Samouczek jest darmowy.
Podaj tylko imię i swój adres email: